Od wczoraj słowo sesja nabrało dla mnie zupełnie innego znaczenia. Już nie kojarzy mi się z zakuwaniem i stresem związanym z egzaminami. Wczoraj moja młodsza córeczka miała swoją pierwszą sesję – zdjęciową.
Nie powiem, że było łatwo, bo Maja mimo, że wyspana i
pojedzona miała swoje humory i wcale nie była zainteresowana tym, że zdjęcia jej
robią, a już to, że Rodzicielka robiła z siebie pajaca byleby tylko się
uśmiechnęła w ogóle jej nie ruszało. Ważniejsza była zielona trawka i
oczywiście siedzenie na czterech literach dłużej niż 5 minut stanowczo
przekraczało jej możliwości.
A tak się prezentuje Majusia, no i ja też :)
W przyszłym tygodniu jesteśmy umówione ze starszą - mam
nadzieję, że będzie łatwiejsza we współpracy od swojej młodszej siostrzyczki.
PS. Maja dziś pierwszy raz stanęła SAMA w łóżeczku, a radość
jaka temu towarzyszyła jest nie do opisania – sami zobaczcie.
druga fotka jest boska :-)
OdpowiedzUsuńŚliczna , a zrobić zdjęcie takiemu maleństwu, to ciężka sprawa :) trzeba być naprawdę dobrym fotografem :)
OdpowiedzUsuńświetna sesja!
OdpowiedzUsuń